32-letni Andrij (imię zmienione - red.) został zmobilizowany do ukraińskiej armii jesienią 2022 roku. Brał udział w walkach z Rosjanami między innymi w Donbasie, a obecnie walczy w plutonie przeciwpancernym w brygadzie Piechoty Morskiej na froncie chersońskim na południu Ukrainy. - Szczerze mówiąc, gdy otrzymałem na ulicy papier, żeby "zaktualizować dane osobowe", nawet nie pomyślałem, że trafię do wojska. Wydawało mi się, że jest sporo młodszych i zdrowszych ode mnie, bo media podawały wówczas, że w wojsku ludzi nie brakuje. Jednak gdy tylko trafiłem na szkolenia, zrozumiałem, jak mocno się myliłem. Już wtedy zabierali, kogo mogli... - mówi mi Andrij.
Zapytałam Andrija, dlaczego zdecydował się walczyć i ryzykować życie dla ojczyzny. Odpowiada bardzo skromnie. - Tak zostałem wychowany. Uczestniczyłem w Rewolucji godności w 2014 roku. Mam także sporo znajomych, którzy walczyli w Donbasie. Sam nigdy nie widziałem siebie w wojsku, wydawało mi się, że nie nadaję się do tego. Ale o uciekaniu przed mobilizacją nie było mowy. Straciłbym do siebie szacunek - odpowiada.
W kwestii wstrzymanych prac ukraińskich konsulatów za granicą Andrij twierdzi, że można dyskutować na temat tego, w jaki sposób zostało to zrobione. Jednak w wojsku znaczna większość żołnierzy ucieszyła się z tych wieści. - Panuje tu wielkie poczucie niesprawiedliwości związane z problemami z mobilizacją. Powodują one brak rotacji dla walczących oddziałów, gorszą jakość rekrutowanych. Przez braki kadrowe nie można na przykład zwolnić ze służby żołnierzy z poważnymi problemami zdrowotnymi - mówi mi wojskowy.
- Byłoby dobrze, gdyby Ukraińcy, którzy uciekli przed pełnoskalową inwazją z 2022 roku, zostali pozbawieni ukraińskiego obywatelstwa. To zapewne nie jest możliwe, ale powinni przynajmniej zostać pozbawieni możliwości głosowania i otrzymywania socjali. Takie osoby pokazały, że Ukraina i jej przetrwanie ich nie obchodzi. Że tragedie i masakry w Buczy i Mariupolu nie są ich problemem, nie dotyczą ich. Zdecydowali, czym dla nich jest niebieski paszport i jakimi są ludźmi. Takie osoby nie chcą mieć żadnych obowiązków przed krajem, ale za granicą korzystają z socjalu dla ukraińskich uchodźców i otrzymują pomoc. Nie mam do nich żadnego szacunku - wyznaje Andrij.
I dodaje: - Drugiego dnia wojny poznałem dwóch skrajnie różnych Ukraińców - jeden szukał sposobu, aby dać komuś łapówkę i uciec do Rumunii, a drugi powrócił z Polski, żeby tu walczyć. Jest dużo sposobów na ucieczkę i nie ma za to żadnej kary.
- Widziałem trochę nagrań z naszych konsulatów w Polsce gdzie kobiety i mężczyźni wykłócają się o nowe paszporty i wykrzykują okropne rzeczy, ale też po prostu bzdury. Wygląda to żałośnie - mówi. Andrij wskazuje, że wielu Ukraińców uciekło i chce "przyjechać na gotowe".
- Ale oni sobie nawet nie zdają sprawy, że możemy przegrać. Mam wrażenie, że ludzie się przyzwyczaili do wojny i czekają, aż zwyciężymy. "Niech walczy, k***a, ktoś inny, ale nie ja". Rozumiem to, ale tak nie działa rzeczywistość. Brakuje nam ludzi - podkreśla. Jak zaznacza, pójście do wojska nie oznacza "bycia mięsem armatnim". - Możesz też wybrać, gdzie chcesz pracować. Ale do tego trzeba mieć jaja i podjąć męską decyzję. Nam potrzeba ludzi nawet do papierkowej roboty! Jest w wojsku z tym duży problem - dodaje Andrij.
Spytałam także, jak duże są braki kadrowe. - W naszym oddziale od grudnia nie wcielono żadnych nowych rekrutów. A ludzie są ranni, u kogoś urodziło się trzecie dziecko, dzięki czemu zwalniają cię ze służby, działo się wiele rzeczy po drodze... Ludzie odchodzą, ale nie dostajemy żadnych nowych żołnierzy - mówi i powtarza po raz kolejny: brakuje nam ludzi.
Żołnierz podkreśla, że ukraińska konstytucja wyraźnie wskazuje, że obywatele mają nie tylko prawa, ale też i obowiązki. - Bycie Ukraińcem to nie tylko ubieranie wyszywanki (część stroju narodowego - red.) i śpiewanie hymnu. Ktoś musi walczyć, aby nasz kraj przetrwał - dodaje.
Na koniec rozmowy zapytałam Andrija, czy jest coś, co chciałby przekazać Ukraińcom w wieku poborowym, którzy przebywają za granicą. - Też miałem inne plany w życiu. Rozumiem, że się boicie. Nie jest łatwo, ale jesteście tutaj potrzebni. Im więcej przyjdzie was do wojska, tym szybsze będzie zwycięstwo. Ono nie jest gwarantowane. Bez was Ukraina umrze.