O aferze w krakowskim szpitalu pod koniec kwietnia poinformował TVN. Dziennikarzom udało się wówczas dotrzeć do nagrania z monitoringu, na którym widać, jak lekarz pracuje podłączony do kroplówki.
W pewnym momencie informuje pielęgniarkę, aby ta "skoczyła mu po ampułeczki", a następnie jej zawartość dodała do kroplówki. W środku miał znajdować się jeden z opioidów, a dokładnie fentanyl.
Po ujawnieniu nagrania do krakowskiego szpitala wkroczył prokurator wraz z odpowiednimi służbami. Prowadzone jest również śledztwo z artykułu 64. ustęp 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
W rozmowie z dziennikarzami TVN dyrektor placówki zaprzeczał, że miał informacje o działaniach lekarza. Innego zdania jest jednak Elżbieta Głowa, zastępczyni dyrektora tejże placówki. – Pan dyrektor doskonale o tym wszystkim wiedział – przyznała w materiale, który we wtorek 7 maja został wyemitowany w "Faktach".
To jednak nie koniec. Z przekazanych przez TVN informacji wynika, że lekarz nadal pracuje w szpitalu i przyjmuje pacjentów. Konsekwencje miały za to spotkać ratowniczki sygnalistki, które o sprawie zaalarmowały dyrekcję. Kobiety w obecności lekarza otrzymały trzy możliwości – zwolnienie dyscyplinarne, odejście z własnej woli, lub przenosiny.
Inny świadek dodał, że skala procederu z udziałem lekarza miała być duża. – Około 18 ampułek w ciągu dwóch tygodni. (...) I ten lek otworzył, nabrał i sobie podał – mówił anonimowo na łamach TVN.
30 kwietnia na materiał reporterów TVN zareagowała dyrekcja placówki. Na łamach strony internetowej Szpitala Specjalistycznego im. Stanisława Żeromskiego w Krakowie pojawiło się oświadczenie.
"Lech Kucharski, dyrektor Szpitala, niezwłocznie powołał zespół, który bada sprawę. Traktujemy ją poważnie i zależy nam na rzetelnym jej wyjaśnieniu przede wszystkim ze względu na dobro naszych pacjentów" – przekazano.
To jednak nie koniec. Władze szpitala złożyły zawiadomienie do prokuratury. Są bowiem zaniepokojone, że światło dzienne ujrzało nagranie z monitoringu placówki. Chcą, aby sprawa to została dokładnie zbadana.
Czytaj także: https://natemat.pl/zdrowie/553349,odwiedziny-w-szpitalu-szpital-nie-moze-dowolnie-ich-ograniczac"Fragment nagrania pochodzący ze szpitalnego monitoringu wizyjnego został ujawniony w sposób nieuprawniony z naruszeniem przepisów prawa powszechnie obowiązującego oraz wewnętrznych procedur szpitalnych w zakresie ochrony danych. O wycieku nagrań z monitoringu szpitalnego Szpital zawiadomił prokuraturę (podejrzenie popełnienia przestępstwa z art. 266 kk oraz 107 ustawy o ochronie danych osobowych) oraz prezesa Urzędu o Ochronie Danych osobowych w Warszawie" – poinformowała dyrekcja.